„Nie udała się Panu Bogu ta starość”- któż z nas nie słyszał tego zdania. Przeważnie ta sentencja wychodzi z ust ludzi, którzy naprawdę na swój los, nie mają co narzekać. Czy, aby na pewno wypowiadając te słowa, ludzie zastanawiają się nad tym co one oznaczają? Czy na pewno są to słowa przemyślane? Czy nie są one wynikiem zwykłego marudzenia i niedoceniania tego co się ma? Jeżeli człowiek dotrwa do sędziwego wieku, to w pewien sposób może czuć się wyróżniony, bo przecież starość to przywilej, który nie jest dany wszystkim. Ilu z naszych krewnych, przyjaciół, znajomych, musiało się pożegnać z życiem zbyt wcześnie. Ilu z nich musiało zostawić swoje rodziny, plany i marzenia? Każdy z nas zna takie osoby. Pewnie, że nie można powiedzieć, że starość jest jednakowa dla wszystkich i że jest łaskawa, bowiem jedni cieszą się nieskazitelnym zdrowiem, a innym problemy zdrowotne doskwierają przez długi, długie lata. Schorzenia, choroby, mniejsze lub większe dolegliwości towarzyszą i są trudne do przetrwania. Ktoś powie: „jakie to niesprawiedliwe”, a cóż jest w życiu sprawiedliwe? Podobno tylko podatki i śmierć, bo spotykają każdego bez wyjątku.
W naszym społeczeństwie dominuje postrzeganie starości jako negatywnego etapu życia, który kojarzy się jedynie z samotnością, nudą, zdaniem na opiekę innych osób, brakiem zainteresowań, apatią, zniechęceniem. I choć to też już się zaczyna zmieniać, bo ludzie chcą dziś być bardziej aktywni, niż to było dawniej, to i tak starość postrzegana jest jako coś najgorszego, a przecież to tylko kolejny etap życia. Mówi się o jesieni życia, ale przecież jak wiemy jesień też może być piękna, słoneczna i kolorowa. Tak jak zmieniają się pory roku, tak jak po wiośnie nadchodzi lato, po lecie jesień, tak też, po młodości, przychodzi dojrzałość, następnie schyłek życia. Taka jest kolej rzeczy, tak jest skonstruowany ten świat. Każdy z nas ma nadzieję, że dostanie tę lepszą wersję swojej jesieni, ale jak wiadomo nie na wszystko mamy wpływ. Na zdrowie też nie zawsze. Oczywiście odpowiedni styl życia, brak stresu, wyeliminowanie alkoholu, czy papierosów na pewno pomoże, ale też nie zagwarantuje, że będziemy cieszyć się szlachetnym zdrowiem i doczekamy późnej starości.
Jeżeli przypomnimy sobie jak kiedyś wyobrażano sobie babcię, to szybko się zorientujemy, że jej wizerunek z wizerunkiem współczesnej babci nie ma już za wiele wspólnego. Na różnych ilustracjach babcię przedstawiano jako kobietę uwielbiającą spokój, z siwymi włosami, siedzącą w bujanym fotelu przy kominku, robiącą sweter na drutach. Dziś nawet jeśli kobiety nie są już aktywne zawodowo i nie podejmują zbyt wielu wyzwań to i tak już w niczym nie przypominają tych babć z fotografii. Dziś kobiety o wiele bardziej dbają o swój wygląd i jak najdłużej chcą zachować młodość, oczywiście wszystko na miarę własnych możliwości i tego, czy na to wszystko pozwoli zdrowie.
Tak właśnie powinno być, tan schyłek życia nie musi być wcale etapem, rozpamiętywania przeszłości i żałowania, że wszystko co najlepsze na nami. Wielu dziś ludzi mówi o tym, że dla nich życie zaczęło się na emeryturze, bo w końcu mają czas dla siebie, dzieci wyfrunęły z gniazd, wnuki odchowane, nie muszą już niczego, nikomu udowadniać, gonić nie wiadomo dokąd. Żyją w końcu tu i teraz. W dużej mierze to od nas będzie zależało jak będziemy postrzegali swoją starość i jak ja przeżyjemy. Jednym z negatywnych skutków naszych czasów jest to, że ludzie w pewnym wieku nie dają sobie przyzwolenia na przeżywanie starości. Oczywiście czas możemy oszukiwać w różny sposób, poddając się zabiegom chirurgicznym, malując siwe włosy. Tylko tak naprawdę czasu, który jest w naszej mentalności i w naszej psychice nie zmienimy. Bo wiek człowieka nie jest wypisany na jego twarzy, czy w powolnych ruchach, ale w jego głowie. Można mieć czterdzieści lat i narzekać na wszystko, na to, że już jest za późno na zmianę, że teraz już czasu nie starczy, że za późno, aby zacząć wszystko od początku, że jak się miało dwadzieścia lat to było tak fajnie. A przecież można mieć siedemdziesiąt i żyć pełną piersią, wspominać to co dobre i być pogodzonym z tym co było złe. Nie ma co na siłę się oszukiwać, że jestem młody, nic się nie zmienia, że wszystko jest po staremu. Nie ma zgody w naszym społeczeństwie, że w pewnym momencie po prostu daje o sobie znać upływający czas, który działa na naszą niekorzyść: pojawiają się zmarszczki, pogarsza się słuch i wzrok. Nie rzadką kłopoty z pamięcią, czy spowolnione ruchy. I stad moim zdaniem to narzekanie, że pomimo iż nic nam poważnego nie doskwiera zaczynamy umartwiać się nad sobą i nad swoim istnieniem. Nie potrafimy zaakceptować naturalnego stanu rzeczy jakim jest przemijanie. Młodość można zatrzymać na wiele sposobów, ale złotym środkiem i lekiem na całe zło powinna być umiejętność przyjmowania tego co niesie ze sobą życie. „Ludzie, którzy nie umieli się starzeć, to Ci sami, którzy nie umieli być młodzi”.
Co nam da to narzekanie, powtarzanie „nie udała się Panu Bogu ta starość”? Chyba tylko niepotrzebną frustrację, powód do uprzykrzania sobie życia, złość na siebie i cały świat. Bo może Tobie właśnie nie udała się ta starość na własne żądanie, bo nie próbujesz nic zmienić, a mógłbyś żeby było lżej i lepiej. Może lubisz domowe zacisze, oglądasz seriale, rozwiązujesz krzyżówki to jest też ok., masz prawo, ale jeżeli doskwiera Ci samotność cóż po Twoim narzekaniu, wyjdź do ludzi, dziś jest tyle możliwości, chociażby Kluby Seniorów. Jeżeli narzekałeś się w Twoim życiu była praca i brak czasu na wszystko, dziś masz okazję nadrobić ten czas, czytać książki, pracować w ogrodzie, szydełkować. Jeśli wolisz aktywniejsze formy, nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zaczął uprawiać sport. Każdy sposób jest dobry, aby miło spędzić czas, mniej lub bardziej aktywnie. A może okazać się że teraz jest Twój czas na miłość. Wiele wdów i wdowców mówi: „teraz to już za późno, na co mnie to, chcę tylko spokoju”. Nie wszystkim taki spokój wystarczy, a podobno na miłość nigdy nie jest za późno. Wszystko zależy od naszych potrzeb i tego jak chcemy spędzić resztę życia, a kto wie czy ta „reszta”, nie będzie najlepsza.
Czasami to narzekanie i marudzenie jest wymówką do tego, aby nic nie robić i trwać przy tym co znane, bo jak wiadomo zmiany budzą lęk, tylko wtedy to My jesteśmy odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Zastanówmy się czy to narzekanie nie jest następstwem poczucia życiowego niespełnienia, żalu, że mogło się coś zrobić, a nie zrobiło, ludzi, z którymi mogło się być, a pozwoliło się im odejść?
Starsi mówią nie chce być zdanym na czyjąś pomoc, chce do końca być w formie, być samowystarczalnym, ale i na to nie mamy wpływu. To też naturalny etap życia i nie powinniśmy bać się prosić o pomoc, a przede wszystkim jej przyjmować, mieć poczucie że jest się tylko ciężarem dla bliskich, nie pomaga ani tym, potrzebującym, ani tym, którzy tą pomoc oferują i poniekąd wypełniają swój obowiązek wobec schorowanych rodziców. W sumie posiadanie dzieci też nie gwarantuje Ci lepszej starości. Ludzie mówią: „nie masz dzieci, kto Ci na starość poda szklankę wody”. Myślę że jeżeli motywacją do chęci posiadania dzieci ma być obawa, przed tym, że nie będzie komu podać nam na starość szklanki wody, to chyba lepiej tych dzieci nie mieć. Bo to jest zwykły egoizm w czystej postaci. Posiadanie dzieci powinno wynikać z naszej wewnętrznej potrzeby, a nie z uwagi na korzyści jakie mogą z tego wynikać, nie powinno być przymusem, a własną decyzją świadoma i przemyślaną. (Tak na marginesie nie powinno być wynikiem oczekiwań rodziny, brakiem pomysłu na siebie, spełnianiem oczekiwań społeczeństwa, czy lęku przed samotnością, bo takie rozwiązanie nie jest dobre ani dla nas, ani dla tych dzieci, które maja się pojawić). I tak znamy tyle przypadków, że ludziom mającym dzieci i tak nie ma kto podać tej przysłowiowej szklanki wody. Jest wiele przypadków, że ludzie świadomie wybierają Domy Spokojnej Starości z uwagi na to, że nie mogą tak naprawdę liczyć na kogokolwiek, a opieka obcych ludzi jest dla nich bardziej komfortowa. Staje się to nie ich wyborem, a raczej przymusem.
Każdy ma nadzieję, że uniknie tej najtrudniejszej starości, całkowitej zależności od innych, przykucia do łóżka, być może utraty świadomości, domyślaniem się kto jest kim, ale nie nam decydować o takich rzeczach, to jest poza naszymi wyborami, ponad naszym zasięgiem. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu doświadczy „uroków”, dojrzałości. I myślę sobie, że to wielka wartość jej doświadczyć, przejść przez wiosnę, lato, jesień, dotrwać do zimy. To takie piękne urodzić się wiosną, dorastać w lecie, dojrzewać jesienią i poczuć mądrość dostojnej zimy. Na własnej skórze odczuć i odkryć lepsze i gorsze strony życia, rozsmakować się w każdym jego etapie, czekać co nam ma życie do zaproponowania, a może ta propozycja będzie kusząca, nie do odrzucenia?
Zastanów się, czy ciągłe powtarzanie kwestii: „Nie udała się Panu Bogu ta starość”, powinna wypływać z Twoich ust i czy to nie jest Twój brak wdzięczności wobec losu, który jest jednak dla Ciebie łaskawy?