„Dziwny jest ten świat”, tak śpiewał Czesław Niemen lata temu, ale myślę że tekst jest nadal aktualny, co więcej chyba jeszcze bardziej pasuje do czasów, które nastały, w których przyszło nam teraz żyć.

Świat ciągle zmierza ku nowemu

Świat się zmienia nieustannie, zmieniamy się My ludzie, zmienia się nasze podejście do wielu spraw, patrzymy na pewne rzeczy zupełnie inaczej niż jeszcze to było kilkanaście lat temu, chcemy iść z duchem czasu, z postępem, chcemy, aby inni postrzegali nas jako tych nowoczesnych. Ulegamy zatem modom, aktualnie obowiązującym trendom, nie chcemy, aby inni zarzucili nas staroświeckość.

Potrzebujemy być zauważonymi

Potrzeba uznania i przynależności do grupy, jest w każdym z nas. Wynika to z naszej natury i odnajduje potwierdzenie w psychologii. Najlepiej zostało to zobrazowane przez Maslowa w  piramidzie potrzeb, którą stworzył. I choć wspomniane potrzeby nie są ważniejsze od np. potrzeba bezpieczeństwa, to odgrywają ważną rolę dla prawidłowego funkcjonowania człowieka i jego dobrej kondycji psychicznej.

Za wszelką cenę dążymy do zwrócenia na siebie uwagi

Każdy z nas pragnie być doceniany i zauważany, każdemu z nas nie ukrywajmy sprawia przyjemność, gdy usłyszymy pochwałę i komplement pod swoim adresem. Dziś mam wrażenie, że aż za bardzo stało się to priorytetem i celem samym w sobie. Ta potrzeba uznania i chęci wykrzyczenia „zobaczcie jestem” poszła już za daleko, na tyle daleko, że obnażamy się z życia prywatnego, tylko po to, aby przez chwilę ktoś się nad nami pochylił, zatrzymał i zauważył. Nigdy wcześniej tak chętnie nie wyrażaliśmy swoich poglądów,  nigdy wcześniej tak jawnie nie eksponowaliśmy swojego życia, nigdy wcześniej nie byliśmy tak śmiali i otwarci.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że powielamy wzorce, gdzieś kiedyś zasłyszane i popierane przez nas tylko po to, bo nastała taka, a nie inna moda. Niekiedy nie ma to nic wspólnego z prawdą, a jest tylko i wyłącznie chęcią zaimponowania drugiemu, czy fałszywemu potwierdzeniu, że „ja też tak uważam”.

Licytacja w social mediach trwa w najlepsze

Dziś na czasie są pewne sprawy, którymi wszyscy chwalą się wokół, sprawia to wrażenie, że wszyscy tak maja, a tych co maja inaczej po prostu nie ma. Dzieje się to znów na skutek, tego, że Ci „drudzy” nie są tak skorzy do wyrażania tego co myślą. Spieszę już wyjaśnić, o co mi chodzi. Gdy odpalisz jakikolwiek portal społecznościowi, zobaczysz, że dziś wszyscy mężowie po powrocie z pracy spieszą z entuzjazmem do obowiązków domowych, do wyręczania żon, nawet, gdy ta nie pracuje zawodowo. Dziś Ci wszyscy mężowie gotują, sprzątają, kąpią dzieci, zmieniają pieluchy, a potem jeszcze chętnie zostają z bobasem, bo żona musi iść odreagować ciężki dzień. Dziś na tych wszystkich blogach „super mam”, komentarze tego typu: „tak mój chłop też wszystko robi, oczywiście przecież to jego obowiązek, to naturalne i oczywiste”. Wszystko fajnie, jeżeli masz takiego męża to pogratulować, trafiłaś los na loterii. Tylko kobieta, która jednak robi wszystko sama zaglądając na takiego bloga, myśli sobie, że  z jej facetem jest coś nie tak, albo z nią samą, że się na to godzi. A takich sytuacji jest tysiące, tylko znów te milczą, bo nie wypada się przyznać, że ogarniasz wszystko z różnych względów. Zaczynasz się zastanawiać, a może po prostu wymienić go na nowszy, lepszy model, w myśl zasadzie, że lepiej wyrzucić niż naprawić, co odnosi się nie tylko do sprzętu, ale też do związków. I to słynne zdanie jest dziś też tak chętnie powtarzane. Jeden wymyślił, a wszyscy jak papugi potwierdzają bez zastanowienia.  Kiedyś ludzie może i nie wyrzucali, ale czy naprawiali to co się psuło?

Kiedyś się naprawiało, dziś się wyrzuca, czy aby na pewno tak jest?

Mówi się o zatrważającej liczbie rozwodów. Fakt formalnie jest ich więcej, ale czy to oznacza, że ludzie kiedyś byli ze sobą szczęśliwsi, a dziś nie potrafią ze sobą żyć? Po prostu kiedyś nie było przyzwolenia na rozwody, to był wstyd i hańba dla rodziny. Ludzie latami tkwili w chłodnych relacjach, nie było tam mowy o miłości. I czy to, że byli ze sobą oznaczało, że są szczęśliwi, nic bardziej mylnego. Dziś po prostu ludzie wolą się rozstać niż męczyć się, nie muszą szukać aprobaty innych. Oczywiście powody się zmieniają, tak jak dzisiejsze oczekiwania względem partnera. Zdrady, uzależnienia, niedopasowania to wszystko też było. I dziś znajdziemy pary, gdzie pod jednym dachem mieszka dwójka obcych ludzi.Nikt nie prowadzi statystyk odnoście tego, że małżeństwo w naszym odczuciu ma sens. Tak czy inaczej może jest teraz więcej rozwodów, ale też więcej naprawdę szczęśliwych małżeństw, tych które chcą naprawdę być ze sobą, a nie tylko muszą.

Lansowanie singli nie ma końca

Jeżeli jesteśmy już przy związkach, modnym stało się informowanie świata, kto, z kim, kiedy i gdzie. Jeżeli rozstajesz się, to na portalu od razu wszem i wobec oświadczasz, ze jesteś wolny, wolna. A jeżeli jesteś już wolna, to nigdy wcześniej nie był Ci lepiej, do niczego nie jest Ci potrzebny partner, partnerka, jesteś samowystarczalna(y), zadajesz pytanie  gdzie w ogóle miałeś(łaś) oczy do tej pory. Afiszujesz się ze swoim szczęściem, przekonujesz wszystkich, że nigdy nie było lepiej i teraz stawiasz na siebie. Szczegół, że to wszystko robisz tylko po to, żeby zobaczyła to Twoja była, czy były. Demonstrujesz swoja siłę   to, że wszystkie wspólne lata były stracone. Przekonujesz znajomych na Fb, Instagramie i gdziekolwiek zamieszczasz treści. No i jeszcze te złote myśli przywłaszczasz jako swój by to wszystko podkreślić i nadać temu wagę.

Wszystko pod publikę

Jeżeli natomiast jesteś w związku, nie odmówisz napisania życzeń na profilu ukochanego, czy ukochanej. Zastanawia mnie zawsze cel takich wpisów. Czy wszyscy wokół muszą wiedzieć czego życzę: mężowi, żonie, córce, czy matce. Czy życzenia nabierają jakiejś magicznej mocy spełniania przez ich napisanie?

Podobnie dzieje się, gdy wylądujesz w szpitalu, jeszcze dobrze nie zostaniesz zdiagnozowany, a już Twoi znajomi o tym wiedzą, bo przecież chcesz, aby przez chwilę o tobie pomyśleli, zapytali co się stało, co się dzieje. A potem piszesz, że niech każdy zajmie się sobą i swoim życiem. To tak jak byś zaprosił gości do domu, a potem kazał im wyjść. Dlatego nigdy nie zrozumiem tych gwiazd biorących udział w rozbieranych sesjach zdjęciowych, które tak pozornie deklarują, że cenią swoje życie prywatne, nie odpowiadają na osobiste pytania dotyczące ich życia. A co można ofiarować bardziej osobistego niż własne ciało wystawione na widok publiczny. Czy to nie jest też swego rodzaju hipokryzja? Skoro demonstruje swoje ciało, to już niż bardziej osobistego zademonstrować nie mogę.

To Ty decydujesz co udostępniasz, licz się z konsekwencjami

Przez to wszystko zaczynamy odnosić wrażenie, że dziś Twoje życie jest mniej ważne jeśli się z nim nie podzielisz, bo przecież jeżeli nic nie zamieszczasz na profilach, albo robisz to rzadko, to jest nuda, stagnacja i marazm. Boisz się, ze Twoi znajomi odbiorą Cię za kogoś kto ma monotonne życie nie warte uwagi ani jednego lajka.

A jak już impreza to na całego, rocznica ślubu bez kwiatów i prezentu w tle też traci na wartości i przestaje się liczyć. Może pomyślisz to mój profil, moje media, moje życie, moja sprawa. Masz racje to Twoja sprawa, Tylko zastanów się później komu ta wiedza potrzebna do szczęścia i nie pisz, żeby ludzie nie interesowali się Tobą, bo dajesz im powód do tego.

Chcemy poczuć się jak celebryci

W internecie jest masa osób uważanych za najbardziej wpływowe. I to nawet nie chodzi o to co robią, ale o sam fakt, że są popularne, lubiane. Ludzie chłoną od nich wiedzę, nawyki, styl życia, chcą tak samo wyglądać, zachowywać się, żyć. Nie każde zachowanie jest godne naśladowania. Jedni z nas bardziej ulegają temu inni mniej. Wiele gwiazd i celebrytów promuje zdrowy styl życia, wchodzimy na ich profile, blogi, czytamy artykuły. Budzi się w nas potrzeba dorównania im, poczucia się jak gwiazdy.

Nie dajmy się zwariować

Dostaliśmy fioła na punkcie zdrowej żywności, diet, uważania na to co się je. Zdrowych rzeczy jak wiadomo jest coraz mniej, o czym byśmy nie słyszeli do jest nie zdrowe. Przetworzone, pozbawione wartości odżywczych. Chemia nas zabija, może i tak jest nie jestem dietetykiem, nie bardzo śmigam w temacie, tylko nie dajmy się zwariować. Nie będziemy dziecku podtykać samych słodyczy, tym bardziej, że nie ma apetytu i jest typowym niejadkiem. Ale  wśród nas są dzieci, które łakną zwykłej czekolady, bo smak jej znają od święta, bo rodzice zakazują jedzenia słodkości w obawie o ich zdrowie. Czy sytuacja, gdzie dziecko widzi na urodzinach kolegi paczkę chipsów i pyta co to jest? Czy to normalne? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam każdemu z was. Gdyby słodycze zabijały wierzcie mi dawno, mnie już by nie było na tym świecie i nie pisałabym dziś tego tekstu.

Grunt to mieć własny rozum, kierować się własną intuicją, a nie tym co proponuje nam ktoś znany, niekiedy znany tylko z tego, że jest znany, a nie dzięki temu, że coś osiągnął.

Kreujemy się na kogoś kim nie jesteśmy

Ulegamy internetowi, ulegamy serialom. Oczywiście jeśli je oglądacie, bo przecież nikt nie ogląda polskich seriali, tak jak już kiedyś pisałam, nikt nie słuch disco polo, a słysząc nazwisko Martyniuk udaje zastanawiając się kto to jest.

Ludzie piszą: „M jak miłość”, a to w ogóle jeszcze leci, leci i większość ogląda, ale się znów nie przyzna, bo to dla mas. A wieczorem włącza TV i odlatuje z bohaterami, przeżywając ich życie, rozterki i dramaty jak swoje. No ale seriale to takie passe, dziś natomiast na topie jest stwierdzenie „nie jestem statystycznym polakiem, lubię czytać książki”, też lubię, tylko czas ostatnio nie pozwala, wieczorem kładę się do łóżka i mnie nie ma, nie widzę liter, bo taka jestem padnięta. Jeżeli czytasz książki to fajnie, lepsze to niż ciągłe ślęczenie na Fb, dobry wybór, pod warunkiem, że jest prawdziwy, a nie tylko wymuszony na potrzeby tego, by zrobić dobre wrażenie. Myśląc o dobrym wrażeniu dziś jest takie modne podróżowanie i deklarowanie chęci poznawania nowych kultur. Dziś dla wszystkich liczy się ta sama pasja podróżowania, to jest takie unikatowe. Tak jak kiedyś uniwersalna była odpowiedz wszystkich Miss na pytanie  jakie jest ich marzenie, każda zgodnie odpowiadała, że pokój na świecie. Dziś już wszyscy się z tego śmieją i wykorzystują jako życiowe anegdoty. Tu jest podobnie, wszyscy pytani o zainteresowanie bez zastanowienia spieszą powiedzieć, że ich celem życiowym i zarazem pasją są podróże. Z jednej strony w tym dzisiejszym zabieganiu, chciałabym wiedzieć, jak  ludzie znajdują czas na te podróże, jak to godzą z życiem prywatnym i zawodowym.

Życie zwykłych kobiet i gwiazd, to dwa różne światy

Dziś nastał czas życia idealnego z grafikiem wypełnionym po brzegi. Praca, dom, rodzin, hobby, przyjaciele. Chciałabym zapytać ja to robią inni, jak znajdują czas, siłę i ochotę na to wszystko, bo dopóki dzieci są małe, to człowiek marzy jedynie o tym, żeby od czasu do czasu przespać normalnie jedną noc, albo wypić choć raz ciepłą kawę i zjeść obiad w spokoju. Ciągle słyszymy, że gwiazdy, godzą obowiązki z pracą zawodową, odnajdują czas dla siebie, tylko że one,  mają opiekunki i panie do sprzątania i gotowania. Nie sądzę by, któraś ze sławnych osób zastanawiała się co jutro ugotować na obiad, ba zastanawia mnie to kiedy ostatnio go ugotowała. Wszystkie łykamy to co nam podają w „internetach”, zastanawiamy się jak one to robią, praca na planach filmowych, czy reklamowych, dom, dzieci, pasje. Jeżeli My miałybyśmy opiekunki, gosposie, menadżerki też wierzcie mi miałybyśmy więcej poweru, czasu na pasje, czytanie, zainteresowania, czy znajomych. Wśród tych gwiazd odnajdujemy te, które promują lukrowane macierzyństwo, pokazują słodkiego dzidziusia i pięknych aranżacjach, nie mówią o nieprzespanych nocach, kolkach itp. sprawach. Albo te, które kilka chwil po urodzeniu dziecka mówią o swoim zmęczeniu tak jakby  tylko im przyszło się z tym zmierzyć.

Niestety nie umiemy złapać dystansu do tego co widzimy w telewizyjnym lub internetowym świecie. Nie potrafimy stwierdzić, czy ludzie naprawdę są tacy na jakich się kreują, nie potrafimy ocenić, czy prawdę to czym nas faszerują jest tym co chcemy usłyszeć.

Szczepić – nie szczepić?

Odwieczny problem i pytanie rodziców szczepić, czy nie szczepić. Przeciwnicy bez końca będą powtarzać, że szczepionki powodują powikłania, czy nawet autyzm. Załóżmy że mogą spowodować, tylko zadajmy sobie pytanie ilu z tych przypadków znamy z własnego życia, bo Ja np. żadnego. Przeciwnicy bez końca będą powtarzać, że lekarze są w zmowie z koncernami farmaceutycznymi i dlatego namawiają do szczepień. I takim wyznaniom każdy jest wierny dopóki dzieci nie chorują, gdyby tylko doszło do jakiegokolwiek potencjalnego  zagrożenia, nie zastanawiałby się szczepić, czy nie. No i ten argument, że „to przecież Ja decyduję, o dziecku”, no może tak, tylko, czy masz prawo decydować o zdrowiu i życiu innych. Twoje, nieszczepione dziecko może zarażać innych.

Blogerzy jako guru

Tak już się dzieje, że jesteśmy ekspertami od wielu rzeczy, a od wychowanie dzieci to już w ogóle najbardziej. Każdy ma swój niezawodny sposób i wie najlepiej. Na blogach o rodzicielstwie spotkacie recepty na każde zachowanie, blogierki do których piszą czytelniczki, blogierki wydające e-booki, ekspertki w każdej dziedzinie, z przepisami na życie bez skazy. Owszem te teksty czyta się lekko i przyjemnie, tylko wskazany byłby dystans i umiar w ich odbiorze. Blogierki, te również, jak wszyscy w sieci pragną pokazać się z jak najlepszej strony. Nie muszą być wcale takie idealne, z planem na każdy dzień i radą na każde pytanie. Celem dla nich staje się zaskarbienie  sympatii odbiorcy, pisanie tego co odbiorca chce przeczytać.

Tatuaż – nie dziękuję

Dla podkreślenia własnej  osoby i charakteru znaleźliśmy dziś sposób w postaci tatuażów. I nikt nikomu nie będzie mówił jak ma eksponować swoje ciało, bo przecież to indywidualna sprawa każdego. To że tatuaże nie przemawiają do mnie i nigdy bym żadnego nie zrobiła, nie znaczy ze każdy ma mieć tak samo. Zastanawia mnie ta nagła chęć wszystkich do tego rodzaju ozdób, dziś są na czasie, a co będzie jak wyjdą z mody, albo się znudzą? Coraz częściej spotykamy wytatuowane osoby z pokaźnymi wzorami, od razu rzucającymi się w oczy. Czy jest to kolejna rzecz dzięki, której będziemy bardziej widoczni, zauważani, pozytywniej odbierani?

Bądź sobą, to naprawdę wystarczy

Twoje życie jest w Twoich rękach, nie pozwól abyś stał się marionetką pociąganą za sznurki. Nie pozwól, by inni manipulowali Tobą, wpływali na Twoje decyzje. W swoim teatrze życia to Ty grasz główną rolę, ale nie musisz zawsze, być na pierwszym miejscu za wszelką cenę. Czasami mniej znaczy więcej. Nie zawsze warto krzyczeć o zauważenie, zmuszać się to pewnych rzeczy, do robienia  czegoś na pokaz.  Jest tak mało osób, które chcą być sobą i nie boją się trwać przy swoim w tym dzisiejszym dziwnym świecie. Do takich osób zawsze warto przyłączyć, przybić piątkę i powiedzieć też tak chcę.